PALESTYNA

 

PALESTYNA

Palestyna, albo Autonomia Palestyńska, to obszar obejmujący Zachodni Brzeg Jordanu oraz strefę Gazy o powierzchni niemal 6 200 km kw., zamieszkały przez ok. 5 mln Palestyńczyków i ok. 600 tys. osadników izraelskich, którzy zamieszkują to terytorium na podstawie prawa siły i decyzji izraelskie okupacji, która łamie wszystkie międzynarodowe rezolucji, w tym Konwencję Genewską. Centrum administracyjne stanowią Ramallah oraz Gaza, w których mają siedziby instytucje władzy ustawodawczej i wykonawczej. Stolicę, zadeklarowaną przez Palestyńczyków, a znajdującą się pod administracją izraelską, stanowi Jerozolima Wschodnia. Wyznawcy islamu sunnickiego stanowią 97 proc. społeczeństwa, 3 proc. to wyznawcy chrześcijaństwa i judaizmu. Językiem urzędowym jest arabski.

Do 1918 roku tereny dzisiejszej Palestyny pozostawały w granicach  Imperium Osmańskiego. W latach 20. XX wieku przeszły one pod zarząd mandatowy Ligi Narodów, sprawowany przez Wielką Brytanię. Wtedy rozpoczął się tam masowy napływ ludności żydowskiej, co stało się powodem wybuchu konfliktów. W 1948 roku, na mocy rezolucji ONZ nr 181 o podziale obszaru mandatowego na część arabską i żydowską, powstało państwo Izrael.

W czasie wojny izraelsko – arabskiej, która wybuchła przed proklamowaniem niepodległości Izraela, armia izraelska zajęła ok. 2/3 obszaru mandatowego. Pozostała część Palestyny znalazła się pod administracją jordańską – Zachodni Brzeg Jordanu i  egipską – Strefa Gazy. W rezultacie wojny w 1967 roku Izrael zajął Zachodni Brzeg i Strefę Gazy, ustanawiając tam administrację wojskową, i część terytoriów innych krajów arabskich (Syrii, Egiptu, Libanu). Niejako ubocznym skutkiem tych wojen była ucieczka ponad 4,5 mln Palestyńczyków do państw ościennych. Część z nich zasymilowała się w krajach pobytu zaś znaczna liczba zasiedliła obozy dla uchodźców. Stanowią oni do dziś wielki problem społeczny na Bliskim Wschodzie.

Od połowy lat 50. ub. wieku zaczął się kształtować palestyński ruch narodowowyzwoleńczy. W 1964 roku utworzona została Organizacja Wyzwolenia Palestyny (OWP). Dziesięć lat później ONZ potwierdziła prawo Palestyńczyków do samostanowienia.

W grudniu 1987 roku wybuchło powstanie antyizraelskie  – intifada („rewolucja kamieni”). W następnym roku Palestyńska Rada Narodowa (parlament na uchodźctwie)  ogłosiła w Algierze akt utworzenia Państwa Palestyny. Jordania zrzekła się na rzecz OWP prawa do terenów Zachodniego Brzegu, okupowanych przez Izrael. W rezultacie rozpoczęcia na początku lat 90. tzw. procesu pokojowego (konferencja, rozmowy w Oslo), w 1993 roku Izrael wycofał się z  części terytorium Strefy Gazy i okręgu Jerycho. Na tych terenach utworzono zręby Autonomii Palestyńskiej. Kierownictwo OWP przeniosło się z Tunisu do Strefy Gazy. Tymczasowe struktury władzy palestyńskiej zostały utworzone przez Palestyńską Władzę Narodową, mającą kompetencje wykonawcze. Na jej czele stanął Jaser Arafat, wybrany w styczniu 1996 roku, w wyborach powszechnych, na palestyńskiego prezydenta. Wybrano też Palestyńską Radę Legislacyjną z kompetencjami ustawodawczymi.

Głównym celem palestyńskiej władzy stało się utworzenie własnego państwa na terenach okupowanych przez Izrael od 1967 roku (Strefa Gazy i Zachodni Brzeg, ze stolicą w Jerozolimie Wschodniej), z pełnymi atrybutami suwerenności oraz rozwiązanie problemu uchodźców na podstawie rezolucji międzynarodowych, w tym rezolucji nr 194. W tym celu, od wielu lat zabiega ona o wsparcie międzynarodowe dla swojego prawa do samostanowienia. Na forum ONZ, dzięki krajom rozwijającym się, Palestyńczycy stworzyli system instrumentów nacisku politycznego na Izrael i krytyki jego działań na terenach okupowanych. Według władz palestyńskich, w połowie 2011 roku Państwo Palestynę uznawały 122 państwa członkowskie ONZ.

Nie pomogły wielomiesięczne zabiegi Izraela i Stanów Zjednoczonych, próbujących przekonać Palestyńczyków, by nie składali wniosku do ONZ o uznanie ich państwa. 23 września 2011 roku, po dziesięcioleciach bezskutecznych negocjacji, lider Palestyńczyków, Mahmud Abbas, wręczył sekretarzowi generalnemu ONZ, Ban Ki Munowi, formalny wniosek o członkowstwo. Gdy z kopią tego dokumentu w ręku przemawiał na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ – zgotowano mu owację na stojąco. – „Nie wierzę, że ktoś, kto ma chociaż resztki sumienia, może odrzucić nasz wniosek o pełnoprawne członkostwo w Organizacji Narodów Zjednoczonych – powiedział przywódca Palestyńczyków wywołując kolejną burzę oklasków. Nadeszła chwila prawdy i mój naród chce usłyszeć odpowiedź świata, powiedział i dodał, że po 63 latach cierpienia Palestyńczycy mówią – już dość.

Aplikacja członkowska Palestyńczyków zawierała postulat uznania niepodległości kraju na granicach z 4 czerwca 1967 roku, co oznacza, że stolicą suwerennego państwa ma być wschodnia część Jerozolimy, anektowana przed laty przez Izrael. Granice z tego roku stanowią podstawę do wszelkich negocjacji, ale od lat strona izraelska nie zgadza się na oddanie wschodniej Jerozolimy oraz domaga się licznych zmian w granicach Zachodniego Brzegu, tak, by nowopowstałe osady izraelskie pozostały w granicach Izraela.

Przywódca Palestyny niezwłocznie usłyszał odpowiedź izraelskiego premiera. – „W Izraelu nadzieja na pokój nigdy nie maleje” – powiedział Benjamin Netanjahu. Nie osiągniemy jednak pokoju przez rezolucje ONZ, lecz przez bezpośrednie negocjacje i dodał, że jest gotów natychmiast wznowić rozmowy. Przywódca Palestyny, także niezwłocznie odpowiedział, że negocjacje pokojowe z Izraelem od lat do nikąd nie doprowadziły i nie ma powodów, by przypuszczać, że tym razem będzie inaczej.

Wniosek Palestyny, zgłoszony w ONZ, nie miał szans, gdyż USA zapowiedziały weto. Jak jednak zauważyli obserwatorzy Abbasowi  uda­ło się wykorzystać “wiatry arabskiej wiosny” i zwiększyć międzynarodową presję na Izrael. Liczyli przy tym na status państwa – obserwato­ra. Taki status ma Watykan. Do jego przyznania wystarczyła zgoda Zgromadzenia Ogólnego. a przy procedurze nie obowiązuje zasada weta. Stało się to 4 grudnia 2012 roku: spośród 193 państw członkowskich przeciw podniesieniu statusu państwa palestyńskiego glosowały je­dynie: USA. Kanada. Czechy. Panama. Nauru. Wyspy Marshalla i Mikronezja. W ten sposób Stany Zjednoczone znalazły się w dość nie­zręcznej sytuacji wśród  mikroskopijnej mniej­szości. w towarzystwie północnego sąsiada, jednego członka UE i czterech państewek mało w świe­cie znaczących.

Korzystając z wiatrów arabskiej wiosny prezydent Abbas wystąpił, na forum Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Przedstawicielom 47 par­lamentów przekazał pokojowe przesłanie od swojego narodu, od tysiącleci głęboko związanego z ziemią Palestyny. Przedstawił też Zgromadzeniu historię długich, niemających końca negocjacji o niepodległość i zapewnił że naród palestyński jest gotowy do pokojowego współistnienia z Izraelem. Prezydent podziękował parlamentarzystom za wsparcie udzielone Palestyńskiej Radzie Na­rodowej poprzez przyznanie jej statusu „Partnera dla Demokracji”. Jest on przyznawany państwom sąsiadującym z Europą. które wyrażają gotowość korzystania z doświadczeń Zgromadzenia, szczególnie w zakresie promowa­nia parlamentarnej demokracji. praw człowie­ka i zasad prawa.

W przyjętej rezolucji Parlament Europejski uznał dążenie Palestyńczyków do samostano­wienia i stworzenia własnego państwa. Wyrazili też przekonanie. że nie można kwestionować prawa narodu palestyńskiego do samostano­wienia. jak również prawa Izraela do istnienia w bezpiecznych granicach. Parlament przypo­mniał o swoim zdecydowanym poparciu dla koncepcji dwóch państw w granicach z 1967 ro­ku z Jerozolimą jako stolicą. Wezwał Izrael do zaprzestania budowy i rozszerzania osiedli na Zachodnim Brzegu Jordanu, a Palestyńczy­ków do zaprzestania ataków rakietowych ze Strefy Gazy na terytorium Izraela.

Chcąc pomóc Palestyńczykom w rozwią­zywaniu bieżących problemów i próbując wzmoc­nić gospodarkę Autonomii, Parlament Europejski wyraził zgodę na podpisanie z nią umowy o libe­ralizacji handlu produktami  rolnymi i rybołówstwa. Umowa przewiduje bezcłowy, bezpośredni eksport produktów palestyńskich do Unii.

Z powyższych informacji wynika, że czas pra­cuje na rzecz Palestyńczyków. Zdawał sobie z te­go sprawę prezydent Stanów Zjednoczonych,  Barack Obama. który 20 maja 2011 roku stwier­dził, że jego zdaniem,  powołanie państwa pa­lestyńskiego w granicach sprzed 1967 roku doprowadziłoby do pokoju w tym regionie. Ta deklaracja amerykańskiego prezydenta. jak napisał Mariusz Zawadzki, waszyngtoński korespondent Gazety Wyborczej, wywołała histe­ryczną reakcję premiera Benjamina Netanjahu. Podczas telefonicznej rozmowy z sekretarz sta­nu, Hillary Clinton. wpadł w furię. a następnego dnia. kiedy już siedział z prezydentem 0bamą w Białym Domu, wpijał się weń wzrokiem bazy­liszkowatym i ogłosił, że odrzuca granice z 1967 roku i nie będzie pokoju opartego na iluzji. Izra­el ma więc problem, o czym także świadczy wy­powiedź premiera Turcji, Recepa Erdogana, który 9 listopada 2011 roku, w Kairze, na spotka­niu szefów dyplomacji państw Ligi Arabskiej stwierdził, że „uznanie państwa palestyńskiego na forum ONZ nie jest opcją, lecz obowiąz­kiem”.

Niestety sami Palestyńczycy zgotowali sobie problem wewnętrzny, który może mocno osłabić ich starania o utworzenie niepodległego pań­stwa. Są podzieleni – na Zachodnim Brzegu rzą­dzi Fattah, zaś w Gazie – Hamas, uznany przez Stany Zjednoczone za organizację terrorystycz­ną. Różnice między liderami tych frakcji mogą poważnie utrudnić utworzenie palestyńskiego rządu jedności narodowej.

Polska – Palestyna

W okresie II wojny światowej na terenie Pale­styny stacjonowały jednostki Wojska Polskiego. W 1947 roku Polska glosowała na forum ONZ za rezolucją w sprawie podziału brytyjskiego ob­szaru mandatowego na państwo palestyńskie i państwo żydowskie oraz wydzielo­ne miasto Jerozolimę. Oficjalne kontakty polsko – palestyńskie za­częty się w połowie lat 70. Do 1994 roku robocze kontakty z Organiza­cją Wyzwolenia Palestry utrzymy­wała Ambasada RP w Tunisie. Od 1997 roku funkcję łącznika mię­dzy władzami RP i Narodową Wła­dzą Palestyńską pełniła Ambasada RP  w Tel Awiwie. W marcu 2005 ro­ku polski minister spraw zagranicz­nych, Adam D. Rotfeld, dokonał uroczystego otwarcia Biura Przed­stawiciela RP przy NWP w Ramallah. Biuro OWP w Warszawie powstało w połowie lat 70. W 1982 roku podniesiono jego rangę do szczebla Ambasady OWP.  W 1989 roku wprowadzono oficjalną nazwę: Ambasada Państwa Palestyny. W związku z podpisaniem przez OWP tymczasowego porozumienia pokojowego z Izraelem, strona pol­ska w 1995 roku, zaczęła stosować nazwę: Ambasada Palestyny, chcąc podkreślić, że powstanie tego pań­stwa będzie stanowić finalny rezul­tat procesu pokojowego. To zaś oznaczało de facto uznanie pań­stwa pod nazwą Palestyna. W okresie ostatnich lat oba państwa często, na zasadach wzajemności, odwiedzały delegacje najwyższego szczebla. Z komunikatów wynika, że najczęściej omawiano aktualną sytuację w Autonomii Palestyńskiej, perspektywy procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie i stosunki dwustronne. Jednym z rezultatów tych wizyt było powołanie w polskim Sejmie Polsko – Palestyńskiej Grupy Parlamentarnej. Rozwinęła się też współpraca gospodarcza i dość ożywiona wymiana kulturalna. W Polsce i Palestynie działają towarzystwa przyjaźni, zrzeszające m. in. rodziny palestyńsko – polskie i palestyńskich absolwentów polskich uczelni. Betlejem i Częstochowa ustanowiły współpracę, jako miasta bliźniacze. W 2005 roku Palestyna została wpisana na listę krajów, którym Polska corocznie udziela pomocy finansowej na cele rozwojowe i humanitarne. Corocznie też rząd polski udziela stypendium kilku Palestyńczykom, pragnącym studiować na polskich uczelniach.

Na wszelkich forach międzynarodowych pol­scy politycy zawsze opowiadali się za procesem pokojowym, jako środkiem na rozwiązanie kon­fliktu izraelsko – palestyńskiego. Za kluczowy element stabilizacji uważali uznanie praw naro­dowych Palestyńczyków oraz uwzględnianie wie­loreligijnego i wielonarodowego charakteru spornych terenów, głównie Jerozolimy.

Obserwatorzy zauważyli. że w ostatnich la­tach wyraźnie wzrosło zainteresowanie władz pa­lestyńskich Polską. Wynika to m. in. z miejsca i roli Polski w rejonie Bliskiego Wschodu oraz z członkostwa w Unii Europejskiej.  Postawa Polski wobec Palestyny wzbudziła uznanie w pań­stwach arabskich, co stwierdzali polscy dyplomaci pełniący w nich dyplomatyczne misje, a ja to od niektórych słyszałem i z przyjemnością odnotowuję.

Czytelnik może odnieść wrażenie, że przed­stawiłem obraz sielankowy. Tak było, o czym świadczą przytoczone fakty. Tak jednak było do czasu, kiedy to Palestyna zgłosiła akces do UNESCO, agendy ONZ do spraw Oświaty, Na­uki i Kultury wielce zasłużonej dla świata. Prote­stował Izrael i Stany Zjednoczone. Nic to nie dało. Podczas konferencji generalnej w Pary­żu, 31 października 2011 roku. Palestyna zosta­ła 194 członkiem tej organizacji. Polska wstrzymała się od głosu. Za przyję­ciem Palestyny do UNESCO opowiedziało się 107 państw.

Ciekawe, że na oficjalnej stronie resortu o owym historycznym wydarzeniu, które także dobitnie świadczy. że czas pracuje na rzecz Pa­lestyny, nie było najmniejszej wzmianki. Nie za­uważyłem też informacji, że Polska zablokowała unijny raport, zainicjowany przez Brytyjczyków, dokumentujący prześladowanie izraelskich Arabów. Izrael ma więc liczne problemy. Czy zdaje sobie z tego sprawę? Czy wyciąga z tego wnioski? Sądzę, że nie. Świadczy o tym m. in. pytanie coraz częściej pojawiające się w świato­wej prasie:

Dokąd zmierza Izrael?

Latem 2013 roku przeprowadzono w tym kraju ciekawy sondaż. Okazało się, że przeważająca część społeczeństwa, aż 63 proc mieszkańców,  uważa, że Izrael powinien zaak­ceptować decyzję ONZ, jeśli przyzna ona członkostwo Palestynie. Tylko 16 proc. respon­dentów było zdania. że Izrael powinien się te­mu sprzeciwić. Oznacza to, że postawa rządu Izraela w tej kwestii mocno rozmija się z odczu­ciami wyborców. wspomniana większość kie­rowała się m. in. przekonaniem, że jeżeli po utworzeniu państwa z jego terytorium będą wychodziły polityczne i kryminalne, antyizrael­skie prowokacje, ich odium obciąży Palestynę. Światowa opinia publiczna stanie po stronie Izraela i będzie możliwe zastosowanie wszela­kich międzynarodowych sankcji wobec prowo­katora.

Obserwatorzy zaważyli. że premier Netanja­hu nawet nie udaje, że pragnie negocjacji z Pa­lestyńczykami, a wręcz odmawia Palestynie prawa do istnienia! Nie zgadza się przecież na granice z 1967 roku, nie zgadza się na odda­nie Palestyńczykom pasa wzdłuż rzeki Jordan ani kawałka Jerozolimy. Nie zgadza się na po­wołanie wojska palestyńskiego.

Wydaje się, że pan premier i jego były bliski współpracownik, najbardziej kontro­wersyjny członek jego gabinetu, były ortodoksyjny szef  MSZ i wicepremier,  Awigdor Lieberman. (po­chodzący z ZSRR, przywódca ksenofobicznej partii Nasz Dom Izrael, domagający się m. in. wyrzucenia Arabów z Izraela), nie zauważyli, że ich region, Bliski Wschód, gwałtownie się zmie­nia. Dlatego też ostatnie lata stanowią jeden z najgorszych okresów w historii Izraela. Utrzy­mując okupację palestyńskich terenów i nie pro­ponując żadnych konkretnych rozwiązań pokojowych państwo żydowskie stało się niemal nagle bardzo osamotnione, gdyż praktycznie nie ma żadnego lokalnego sprzymierzeńca. Jeszcze trzy lata temu Izrael utrzymywał niezłe stosunki z dwoma państwami muzułmańskimi: Egiptem i Turcją.

W 2011 roku. w Kairze. doszło do wielce groź­nego incydentu. Wielotysięczny tłum zaatakował ambasadę Izraela. Dyplomaci ratowali się uciecz­ką. Interweniowała policja. W zamieszkach zgi­nęło kilka osób. W ten sposób stosunki izraelsko – egipskie weszły w niebezpieczną fazę. Gniew Egipcjan spowodowany został m. in. przez wypadek przy egipskiej granicy ze Strefą Gazy, kiedy to żołnierze izraelscy, w pogoni za domnie­manymi terrorystami palestyńskimi zastrzelili pię­ciu egipskich strażników granicznych. Podnoszą się więc glosy, by władze Egiptu unieważni­ły podpisany przed  laty układ pokojowy z Izra­elem, niekorzystny dla strony egipskiej.

Ostatnie lata przyniosły też kolejną, złą wiado­mość dla Izraela. Stanowi ją eskalacja konfliktu turecko – izraelskiego. Premier Turcj, Recep Er­dogan, oświadczył, że Ankara zawiesza handel i współpracę wojskową z Izraelem. Nie  wykluczył też „dalszych posunięć”. Są to sankcje za atak Izraela na tzw. Flotyllę Wolności, pod­czas którego zginęło dziewięciu Turków. Erdo­gan dodał, że Izrael zachowuje się w regionie jak „rozpuszczony chłopiec” i wydalił ambasa­dora Izraela z Ankary. W związku z tym. w turec­kich i arabskich gazetach pisze się, że Izrael musi zrozumieć, iż świat nie kręci się wokół nie­go i że nie może bezkarnie bombardować Stre­fy Gazy, czy strzelać do obywateli innych państw na wodach międzynarodowych. Cho­ciaż niedawno premier Netanjahu, pod naciskiem prezydenta Obamy, przeprosił premiera Erdogana za incydent, ale jego odium ze świadomości Turków nie usunął.

Te i inne fakty postawiły rząd  Izraela w trudnej sytuacji. Wybudował 760-kilometrowy mur  wyposażony w kolczatki, zasieki i snajperów, od­dzielający terytoria palestyńskie od izraelskich. Ciekawe, dlaczego Żydzi, którzy słyną w świecie z inteligencji i mądrości (mają przecież najwięcej Noblistów) w swoim kraju nie bardzo sobie ra­dzą. Występuje tu nawet pewien paradoks – zamiast dowodu wdzięczności – rząd premiera Netanjahu często stawiał prezydentów USA, swo­ich najwierniejszych sojuszników, w wielce kłopotliwej sytuacji.

Mam nadzieję, że rząd Izraela zauważył, iż wspomniane glosowanie przesunęło kilka państw do grupy jego umiarkowanych przyjaciół Oni wiedzą, że wszelkie mury oddzielające zwa­śnione, sąsiedzkie narody walą się jak przysło­wiowe domki z kart. Tak leż będzie z murem oddzielającym Izrael od Palestyny. Do głosu doj­dą bowiem nowe pokolenia ze świadomością że te oba narody skazane są na dobre, pokojowe sąsiedztwo.

Do niedawna mówiło się i pisało, że Izrael jest najbardziej demokratycznym państwem regionu i może stanowić wzór także dla przyszłego państwa palestyńskiego. Wspomnia­ni publicyści pytający: dokąd zmierza Izrael ?-  odpowiadają – skręca na prawo. Po marcowych wyborach, rząd wciąż kierowany przez premiera Netanjahu. także uzależnił się od ortodoksyjnych partii. Pojawiają się więc pytania o charakter izraelskiej demokracji.  Czy do pogo­dzenia z jej pojęciem i znaczeniem jest konstruk­cja państwa teokratycznego,  z dominacją w życiu państwowym, społecznym i prawnym jednej reli­gii – judaizmu? Pozycja rabinów. których celem jest państwo religijne, wzrosła tam do pozycji  mułltów w państwach muzułmańskich. Ich glos wyznacza treść ustaw i rozporządzeń. Rabini twierdzą też, że w zabijaniu niewiernych nie ma grzechu. Na ich żądanie, Jerozolima w piątkowy wieczór, to miasto wymarłe. Nawet restauracje koszerne są zamknięte. Kobiety mogą korzystać z autobusów, ale tylko na tylnym pomoście. Cie­kawe, dlaczego w kraju,  w którym technika (zwłaszcza w highteh i medycynie) osiągnęła wyżyny światowe, niemal milion (na ok. osiem mln mieszkańców) szuka sensu życia w archa­icznej ortodoksji?

Sądzę. że politolodzy, ludzie nauki i intelektu­aliści powinni. ostrzec polityków, że w świecie na­rastać będzie przekonanie iż Izrael jest najbardziej rasistowskim państwem świata, a traktowanie Palestyńczyków będzie porówny­wane do Holokaustu. Przyczynek do tego może stanowić opinia wielce mądrego Żyda, Antoniego Słonimskiego, polskiego poety:  – ”Naród ten, na­rzekający na  szowinizm innych ludów jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u in­nych, są najmniej tolerancyjni”.

Przyznaję. iż przekonywająca wydaje mi się też opinia przyjaciela polskiego Żyda, który ubo­lewając nad obecną sytuacją Izraela powiedział mi: – „Toż ona wynika z  tego, że politycy izraelscy już dawno nie stosują się do przykazania główne­go ideologa syjonizmu, Teodora Hertzla: – „Trzymać rabinów w synagogach, a żołnierzy w ko­szarach”.

Przytoczyłem te pytania i napisałem o tych zjawiskach z troską, bez satysfakcji, gdyż mam wiele sympatii dla narodu Izraela, który swe pań­stwo utworzył ponad 70 lat temu, a do którego powstania nie doszłoby bez walki i pracy setek tysięcy Żydów, których korzenie tkwią w zie­mi I i II Rzeczypospolitej. Zdaję sobie przy tym sprawę. że moje rozważania mogą stanowić po­wód do przyklejenia mi, jakże łatwo i często ser­wowanej Polakom etykietki: kolejny Polak antysemita. Uprzedzam jednak, że  będzie to ini­cjatywa chybiona. Ludzie. którzy mnie znają, wie­dzą, że nim nie jestem. Byłem w tym kraju kilkakrotnie i zawsze wywoziłem z niego podziw i szacunek dla jego walorów historycznych i współczesnych, czemu dałem wyraz w wielu pu­blikacjach. Mam też w tym kraju przyjaciół  i przy­znaję, że podczas pisania powyższego tekstu towarzyszyła mi  ich obawa o własne bezpieczeń­stwo i przyszłość ich dzieci.

*

Od dzieciństwa zawsze sprawiało mi przy­jemność, gdy opowiadanie czy książkę kończył happy end. Cieszyłem się, że powyższy tekst, dzięki prezy­dentowi USA, Barackowi Obamie, mogę nim za­kończyć, ale… Spoglądając na mapę Bliskiego Wschodu, z dala i z wysokości, bardziej dokład­nie widział on i realistycznie oceniał położenie geopolityczne Izraela i wyciągał właściwe wnio­ski. Wiedział przy tym, że w części świata arabskie­go nazwa Izrael stanowi synonim wroga. Dlatego też podczas wizyty w Izraelu i Palestynie mocno zachęcał obie strony konflik­tu do podjęcia rozmów pokojowych. Ujawnił też, że powiedział szafowi rządu izraelskiego, Benja­minowi Netanjahu, iż budowa osiedli izraelskich na Zachodnim Brzegu „nie posunie naprzód sprawy pokoju”. Występując na wspólnej konferencji prasowej z palestyńskim prezy­dentem, Mahmudem Abbasem, prezy­dent Obama podkreślił, że pozostaje oddany utworzeniu niezależnego zdol­nego do funkcjonowania państwa pale­styńskiego i że nie traci nadziei na osiągnięcie „dwupaństwowego roz­wiązania” konfliktu między Izraelem i Pa­lestyną. Za kluczową kwestię uznał zapewnienie suwerenności narodowi palestyńskiemu i bezpieczeństwa naro­dowi izraelskiemu. -„ Palestyńczycy za­sługują na suwerenne państwo” – dodał.

W sposób mniej dyplomatyczny pre­zydent USA przemawiał w Jerozolimie do ok. 600 studentów izraelskich. – Je­dyną drogą do zapewnienia bezpie­czeństwa Izraela. powiedział m. in., jest uznanie prawa narodu palestyńskiego do samookreślenia i sprawiedliwości. Wejdźcie w ich buty. Spójrzcie na świat ich oczami. Nie jest sprawiedliwe, aby palestyńskie dziecko nie mogło wychowywać się we własnym państwie i musiało żyć w kraju, w którym obecne jest obce wojsko, które kon­troluje co dzień ruchy jego rodziców. Jednocze­śnie zapewnił, że Izrael musi ułożyć pokojowo stosunki z Palestyńczykami jeśli chce zapew­nić na długą metę pomyślność dla Izraela, jako ojczyzny narodu żydowskiego. Izraelska okupa­cja ziem na których Palestyńczycy chcą stwo­rzyć własne państwo, musi się zakończyć, podkreślił. Oświadczył jednocześnie. że nad­szedł już czas, aby świat arabski poczynił kroki zmierzające do normalizacji stosunków z Izra­elem. Studenci zgotowali amerykańskiemu prezy­dentowi burzliwą owację.
Niestety, obecny prezydent USA, Donald Trump, zniweczył wszelkie dokonania swego poprzednika. Pytanie: dokąd zmierza Izrael? pozostaje więc otwarte.

Stanisław Błaszczyk