Wywiad Ambasadora z dziennikiem Gazeta Prawna

 

rozmowa

Zakończyć dyskryminację i brutalną okupację

Chalifa: Atakowani przez izraelskich osadników, wojsko i policję mamy prawo do obrony

 

Mahmud Chalifa ambasador Palestyny w Polsce

Główna teza raportu Amnesty International brzmi: władze Izraela stosują wobec Palestyńczyków apartheid. Czy to odpowiednie słowo?

Izrael jako podmiot okupacyjny jest zbudowany na dyskryminacji rasowej. W wojsku, policji, sądach i parlamencie codziennie są stosowane przepisy opierające się na dyskryminacji rasowej. Jeśli to nie apartheid, to co nim jest? Taka segregacja nie istnieje nawet w najgorszych systemach politycznych. Raport AI stanowi jedynie kroplę w morzu. Mówi tylko o tym, co zostało udokumentowane, a przypadków jest wiele więcej.

AI twierdzi, że polityka władz Izraela to zbrodnia przeciwko ludzkości. Organizacja wzywa do działania Międzynarodowy Trybunał Karny.

Ten raport może być podstawą, by rząd Izraela postawić przed MTK za zbrodnie na Palestyńczykach. Trzeba przypomnieć, że kilka dni temu odkryto masowe morderstwo przeciwko palestyńskim cywilom w wiosce At-Tantura (wieś pod Hajfą, gdzie w 1948 r. siły izraelskie zamordowały do 200 Palestyńczyków – red.). Mimo prowadzenia przez nas dialogu i podpisania z Izraelem porozumień w Oslo w 1993 r., od 2000 r. Izrael sukcesywnie zwiększa dawkę antypalestyńskich, rasistowskich, apartheidowych działań. Proszę zwrócić uwagę na kampanie wyborcze wszystkich partii politycznych – każda z nich zyskuje władzę na cierpieniu narodu palestyńskiego.

Wierzy pan w presję międzynarodową? W to, że doprowadzi do zmiany polityki Izraela?

Nie można tracić nadziei. Trzeba polegać na sumieniu społeczności międzynarodowej. Podpisaliśmy porozumienie w Olso z Icchakiem Rabinem, generałem wojska izraelskiego (premier w latach 1974–1977 i 1992–1995, zamordowany w 1995 r. przez ultraprawicowego żydowskiego ekstremistę – red.), który prowadził brutalne praktyki przeciwko palestyńskiej młodzieży podczas pierwszej intifady, łamał kończyny protestujących, próbował zabić w nich ducha walki. W końcu doszedł jednak do wniosku, że należy rozmawiać. Po dwóch latach nacisku izraelskich radykałów Rabin został zamordowany przez samych Izraelczyków. A Szimon Peres (premier Izraela w latach 1984–1986 i 1995–1996, który jako szef MSZ negocjował porozumienia z Oslo – red.), mentor rozmów pokojowych ze strony Izraela, stchórzył. Od tamtego czasu w Izraelu nie ma żadnej poważnej strony, która chciałaby dialogu.

Palestyńczycy i prezydent Mahmud Abbas szukali każdej okazji, aby rozwiązać spór pokojowo. Niestety, od czasu prezydentury proizraelskiego Donalda Trumpa szeroko stosowano podwójne standardy. Teraz nadszedł czas, by inne siły na arenie międzynarodowej podjęły działania. Nie wolno się ślimaczyć, trzeba pójść za ciosem i wyciągnąć konsekwencje, naród palestyński jest pod nieustanną presją.

UE jako ważny polityczny i gospodarczy partner Bliskiego Wschodu powinna odgrywać większą rolę. Powinna działać aktywnie, by zakończyć okupację, doprowadzić do rozwiązania dwupaństwowego, a do tego czasu zapewnić międzynarodową ochronę dla Palestyńczyków.

Trump po odejściu z urzędu mówił, że Abbas dążył do pokoju bardziej niż Binjamin Netanjahu. Jak bardzo za nastroje w Izraelu odpowiada ten drugi? To w końcu jemu izraelska lewica zarzuca podburzanie tłumu przeciwko Rabinowi. To on od tego czasu przez większość czasu był premierem. Czy jego koniec na czele rządu może oznaczać zmianę?

Netanjahu był mistrzem fałszerstw, kłamstw i ekstremizmu. W taki sposób rządził. A administracja Trumpa go popierała. Gdy Trump przegrał wybory i uwolnił się spod wpływu Netanjahu, jego współpracowników oraz organizacji proizraelskich, to dostrzegł, kto szukał pokoju, a kto jedynie mydlił oczy. Większość amerykańskich prezydentów odkryła prawdę o Izraelu jako brutalnej okupacji już po odejściu od władzy. Dopiero wtedy mogliśmy usłyszeć od nich słuszne stanowiska w sprawie palestyńskiej.

Wracając do Netanjahu, to jego idee dominują i kształtują świadomość większości polityków w Izraelu. Wystarczy posłuchać Naftalego Bennetta czy Ja’ira Lapida. Stąd powtarzamy: ważne jest, aby społeczność międzynarodowa zakończyła politykę podwójnych standardów i podjęła poważne kroki. Jestem przekonany, że nadal mamy szansę na pokój oparty na rozwiązaniu dwupaństwowym. W przeciwnym razie kolejny raport AI będzie bogatszy w treści raportujące apartheid i politykę czystek etnicznych.

Mówi pan o roli Europy. Jak skomentuje pan to, że w Wielkiej Brytanii czy Niemczech politycy mówią, że raport AI to kłamstwa? Czy to, że Palestyńczycy są opisywani jako terroryści?

Patrząc na politykę niemiecką, widzę demokrację, otwartość, akcentowanie praw człowieka. Ale nic z tego nie jest stosowane wobec Palestyńczyków. Berlin wydaje się ślepy na izraelską brutalność. A Wielka Brytania jest w ogóle źródłem konfliktu. Miała przecież mandat Ligi Narodów, by pomóc narodowi palestyńskiemu. Gdyby Londyn i Berlin działały w zgodzie ze swoimi ideałami, deklarowaną moralnością, to powinny teraz stanąć po stronie palestyńskiej.

Jeśli chodzi o terroryzm, to Izrael stosuje go na większą skalę, jest to terroryzm międzynarodowy. Może nie zgadzamy się z metodami niektórych ugrupowań palestyńskich, ale to nie zmienia faktu, że my jako Palestyńczycy mamy prawo do obrony, ponieważ jesteśmy poddawani atakom osadników, wojska i policji izraelskiej. Przecież Polska też walczyła o swoją suwerenność. Walczymy na poziomie dyplomatycznym.

Co jest sprawą najpilniejszą w Palestynie, największym problemem? Czemu można stawić czoła najszybciej?

Zakończenie okupacji jest najwyższą wartością. Odzyskanie narodowej tożsamości, suwerenności. Później można rozmawiać o innych kwestiach, w tym gospodarczych. Nikt przecież nie może stłumić chęci do życia w swoim kraju, stabilnym i spokojnym. Zakończenie okupacji i brutalności to warunki zakończenia nienawiści między Izraelczykami a Palestyńczykami. Gdy zakończy się okupacja, można wymagać od nas wszystkiego.

Z okupacją izraelską napotykamy apartheid, czystki etniczne, to, co się dzieje w dzielnicy Asz-Szajch Dżarrah w Jerozolimie (wysiedlani są z niej Palestyńczycy, na ich miejsce są sprowadzani żydowscy osadnicy – red.), to najlepszy przykład. Celem jest wyrzucenie Palestyńczyków z całej Jerozolimy, niezależnie, czy są muzułmanami, czy chrześcijanami. Dalsza polityka wspierania osadnictwa czy zabierania Palestyńczykom zasobów doprowadzi do rozwiązania jednopaństwowego. Świat nie jest na to gotowy, bo to oznacza zgodę na dyskryminację rasową i czystki etniczne.

Proszę zauważyć, że nie tylko AI wydał miażdżący raport, podobne stanowisko zajmuje np. izraelski B’Celem (organizacja zajmującą się ochroną praw człowieka, która dokumentuje naruszenia strony izraelskiej oraz palestyńskiej – red.). Chyba trudno uznać, że ta druga organizacja jest antysemicka. Izrael, zamiast traktować raport AI jako antysemicki, powinien wyciągnąć wnioski, które doprowadzą do zmian. Dlaczego w ogóle każdy, kto krytykuje Izrael, nazywany jest antysemitą? Czy nie zapomina się przy tym, że my też jesteśmy Semitami?

Rozmawiał: Mateusz Obremski

 

Źródło:

https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/swiat/artykuly/8356306,mahmoud-khalifa-ambasador-palestyny-izrael-wywiad.html